Dla Partnerek / Partnerów Osób Uzależnionych
Kontakt z osobą uzależnioną oraz stałe przebywanie w jej towarzystwie lub prowadzenie z nią wspólnego życia wiąże się z poczuciem niepewności, braku bezpieczeństwa, stabilności i przewidywalności najbliższej przyszłości. Funkcjonowanie w takiej atmosferze skutkuje zwykle pojawieniem się zaburzeń lękowych czy nawet depresji. Jest to związane ze stresem, jakiego stale doświadcza rodzina i bliscy osoby uzależnionej. Potocznie określa się to „współuzależnieniem” – jednak nie jest to odrębną jednostką chorobową. Natomiast bez wątpienia, problemy, jakie mają osoby przebywające w otoczeniu osoby uzależnionej są związane z sytuacją, w jakiej się znalazły.
Najczęstszym powodem, który motywuje osoby współuzależnione do zgłoszenia się o pomoc jest troska o rodzinę. Decyzja ta rodzi się po zdaniu sobie sprawy z tego, że własnymi siłami nie są już w stanie utrzymać jej w całości. Są zmęczone, rozczarowane, czują się osamotnione w swoich staraniach.
Relacja z osobą uzależnioną przynosi wiele sprzecznych uczuć. Na początku pojawia się nadzieja, która w bardzo krótkim czasie potrafi przerodzić się w rozczarowanie czy nawet nienawiść. Ma to wpływ na przyjęcie postawy ciągłej czujności, ogranicza możliwość doświadczenia spokoju czy odpoczynku. Osoba współuzależniona żyje w błędnym kole: kiedy partner nie pije, pojawia się radość i myśl, że wszystko będzie dobrze, natomiast powrót do picia wywołuje rozpacz, zniechęcenie i pragnienie, aby sprawy same się jakoś rozwiązały. Opisany powyżej model funkcjonowania w życiu oraz doświadczenia pacjentek są podobne – bez względu na to, czy żyją z osobą uzależnioną od alkoholu, narkotyków czy hazardu.
Tak pacjentki charakteryzują swoje objawy – znasz z własnego doświadczenia te uczucia i myśli?
- Nie potrafię odróżnić własnych myśli i uczuć, od myśli i uczuć kogoś innego. Myślę ‘za kogoś’, martwię się ‘za kogoś’, planuję ‘za kogoś’, spłacam długi ‘za kogoś’.
- Cierpię w milczeniu. Uważam, że jestem niedoceniana.
- Nie mam czasu dbać o siebie….
- Nie potrafię stawiać innym wymagań i być w tym konsekwentną.
- Za wszelką cenę staram się osłonić tych, których kocham – także bliską mi osobę uzależnioną. Często z tego powodu kłamię…
- Często czuję się zraniona i zła, lecz boję się to okazać. Boję się swojej złości.
Autentyczne historie pacjentek
Małgorzata, 29 lat
Mój cały świat kręcił się wokół jednej osoby. Wszystko, co robiłam wiązało się z tym, żeby przekonać partnera, aby przestał pić. Następnym krokiem była próba kontrolowanie ilości spożywanego przez niego alkoholu, niestety tutaj też poniosłam klęskę. Z czasem przejęłam obowiązki osoby pijącej, brałam na siebie coraz więcej i więcej. Pocieszałam się czasami tym, jaka to ja jestem zaradna, ile nowych umiejętności w sobie odkryłam. Jednak, co z tego, kiedy zaniedbywałam samą siebie.
Helena, 56 lat
To działo się małymi kroczkami. Z czasem stałam się coraz bardziej rozdrażniona, nie panowałam nad emocjami, pojawiały się ciągłe wybuchy gniewu. Dopiero wizyta u psychiatry uświadomiła mi mój problem. Leki, kolejne wizyty, rozmowy pomogły mi zrozumieć, co się ze mną dzieje… Terapia, którą przechodzę pomaga mi zrozumieć, że to, na co nie mam wpływu (mój mąż twierdzi, że nie ma problemu) muszę do pewnego stopnia zaakceptować i myśleć o sobie, aby nie popadać w zniechęcenie. Poznając mechanizmy uzależnienia uświadamiam sobie, że muszę zadbać o siebie. Do tej pory ważne było, żeby moje oczekiwania zaspokajał mąż. Jego niezdecydowanie, obietnice bez pokrycia już mnie tak nie ranią. Chciałabym nauczyć się patrzeć pozytywnie w przyszłość, z myślą, że sobie poradzę.