Pokażę Ci Wszystko Inaczej

Rozmowa z psychologiem Ewą Książek-Kubisiak

– Pracujesz, jako psycholog już wiele lat. Co przyświeca ci w twojej pracy? Jaka idea? Myśl?

– Pracuję w nurcie psychologii humanistycznej. Jej założeniem jest, że każdy człowiek jest wyjątkowy, wartościowy, chce żyć zgodnie ze swoją naturą, chce być niezależny, autentyczny, zadowolony z życia i chce stanowić harmonijną całość.

Bardzo bliska jest mi filozofia Virgini Satir – słynnej amerykańskiej psychoterapeutki, zajmującej się terapią rodzin, jednocześnie będącej pracownikiem socjalnym. To, co było w niej wyjątkowe, to to, że zajmowała się ludźmi, którymi nikt nie chciał się zajmować. Na przykład bezdomnymi, emigrantami, czyli tymi wszystkimi, którymi psychoanalitycy amerykańscy, którzy mieli bogatą klientelę nie byli zainteresowani… Była niezwykłą kobietą, zaangażowaną w pracę, miała misję. Ale, do czego zmierzam?  Otóż ona mówiła do ludzi jedno ważne zdanie: nie zmienię cię, nic ci nie obiecuję, nie poprawię twojego życia; mogę ci obiecać jedno – pokażę ci wszystko inaczej.

Dla mnie na tym się opiera istota terapii; ludzie mogą dzięki terapii zmienić swój sposób widzenia rzeczywistości. Jeśli go zmienią, zmieni się całe ich życie. Wszystko zależy od nich – i tego, czy chcą dokonać zmiany. Wierzę w to, że każdy ma w sobie takie zasoby, by tego dokonać.

– Kim są ludzie, którzy się do ciebie zgłaszają?

– Są to ludzi często obolali, zagubieni, bezradni… To właśnie uczucie bezradności często powoduje, że zgłaszają się o pomoc. A miejsce, w którym się znaleźli w swoim życiu można opisać zdaniem: „ja dalej nie chcę tak żyć”.

est to moment, kiedy trudne nieprzyjemne emocje dominują życie wewnętrzne, wzrasta poziom lęku i napięcia. Terapia pomaga namierzyć źródło bólu, zrozumieć jego przyczyny i szukać rozwiązania. Dzieje się to dzięki najważniejszemu doświadczeniu w terapii, którym jest nawiązywanie relacji z ludźmi i z samym sobą.

– Prowadzisz swój autorski program terapeutyczny w Vide. Jest to terapia grupowa. Opowiedz, na czym ona polega?

– Program tej terapii składa się z trzech części. Pierwsza poświęcona jest psychoedukacji. Na początku najważniejsze jest zrozumieć własną chorobę. Zdobyć wiedzę na jej temat i przestać utożsamiać swoje cechy charakteru z cechami czy zachowaniami, które są jedynie objawem choroby. Ta wiedza jest niezwykle potrzebna, żeby po prostu… uznać, że jest się chorym. Przecież ludzie, którzy przychodzą na terapię wstydzą się, złoszczą się na siebie, że nie są tacy, jakimi chcieliby być. Uważają też, że powinni poradzić sobie sami. Nie uznają, że są chorzy. A jednocześnie – nie odróżniają choroby od własnej osobowości. A przecież wszyscy mają osobowość chorobowo zmienioną. Ta zmiana świadomości zajmuje trochę czasu. 

Kiedy człowiek już oddzieli siebie od choroby i ją uzna, rozpoczyna się proces poznawania samego siebie. Ten proces, to opowiadanie własnej historii, aby ją ponownie przeżyć, doświadczyć i zrozumieć. To opowiadanie zaś tworzy świat, w którym można zamieszkać i urządzić życie po swojemu. Na tym polega drugi etap terapii.

Trzeci etap terapii, to skupienie się na teraźniejszości poprzez trening umiejętności psychologicznych potrzebnych w procesie zdrowienia: umiejętności otwartej komunikacji, rozwiązywania konfliktów, wyrażania gniewu, opisywania świata. Ten etap pozwala weryfikować dotychczasowe wybory, szukać własnego sensu, pasji, zainteresowań, a także szukać równowagi między pracą a odpoczynkiem.

– Czy jest to konieczne, skoro jest to tak trudne?

– Właśnie w związku z tym, że jest to takie trudne, jest to konieczne i człowiek nie może zrobić tego sam. Dlatego potrzebna jest terapia.

– Kto zgłasza się na terapię?

– Częściej zgłaszają się kobiety. W grupie 12 osobowej jest góra dwóch, trzech mężczyzn. Rozpiętość wieku jest bardzo duża – od kobiet przed trzydziestką do kobiet sześćdziesięcioletnich.  Czemu tak jest? Mam swój pomysł dlaczego tak jest – na zaburzenia lękowo-depresyjne cierpi więcej kobiet, bo mężczyźni z tego powodu uzależniają się od alkoholu. Bo mężczyźni, kiedy czują lęk albo mają obniżony nastrój – piją. Tak bardzo trudno przyznać do tego, że mogą być słabi… Od dziecka są tak wychowywani i uczeni, że nie powinni się nad sobą „rozczulać”. Sięgają więc po środki chemiczne zmieniające nastój: alkohol, narkotyki czy leki uspokajające. W ten sposób sobie radzą.